Patronem szkoły jest Irena Sendlerowa . Irena Sendlerowa, właściwie Irena Stanisława Sendler, z domu Krzyżanowskaena Sendlerowa, właściwie Irena Stanisława Sendler
PODRĘCZNIKI - KLASA I - WSTĘP Klasa 1 - dziwne ... na drzwiach było napisane klasa I a siedzieliśmy na twardych ławkach :) Taki żarcik wprowadziłem do tematyki związanej z klasą I i podręcznikami. Klasa 1 to miejsce gdzie wszystko było nowe. Nowa sala, nowa pani, nowe koleżanki i nowi koledzy (chociaż nie do końca nowi bo z większością się chodziło do przedszkoli i zerówek). Z chwilą przejścia próg klasy (lub próg szkoły) większość z nas nie zdawała sobie sprawy że teraz rozpoczynamy nowy etap w swoim życiu. Kończy się beztroska zabawa a zaczyna nauka. Z tymże nauka w pierwszych klasach była raczej w formie lekkiej zabawy aczkolwiek już były wystawiane nam oceny do dziennika i dzienniczków, uwagi, które rodzice musieli podpisać. Od pierwszej klasy musieliśmy się przyzwyczajać stopniowo do kilkugodzinnego siedzenia w szkole. Piszę stopniowo bowiem zajęcia w pierwszej klasie obejmowały 4 góra 5 godzin lekcyjnych, które później stopniowo zmieniały się do 8-9 godzin lekcyjnych jakie mieliśmy już w 7-8 klasie szkoły podstawowej. Przypomnijmy sobie zatem z jakimi przedmiotami zaczynaliśmy start w 1 tych przedmiotów nie było dużo. Młody człowiek zaczynał się uczyć czytać oraz pisać (język polski), liczyć (matematyka), przenosić wyobraźnię na papier (plastyka), zrozumieć otaczający go świat (środowisko) mieć dobry słuch muzyczny (muzyka), umieć zrobić coś z niczego (zajęcia praktyczno-techniczne) no i oczywiście ćwiczyć (wychowanie fizyczne). Ufff ... sporo tego jednak by początkującemu uczniowi nie mącić w głowie zajęć w pierwszej klasie nie było zbyt dużo (góra 4 godziny lekcyjne). Aby to wszystko jakoś zapamiętać służyły do tego podręczniki szkolne. Z podręcznikami w tamtych czasach było prosto niż teraz bowiem pierwszoklasiści dostawali od szkoły podręczniki albo od uczniów, którzy zdali do drugiej klasy. Na końcu takiego podręcznika była tabelka w której to uczniowie wpisywali swoje imie i nazwisko oraz ocenę, która odzwierciedlała oddawany podręcznik. PRZYBORY SZKOLNE Poznaliśmy już piórnik. Czas go otworzyć i zobaczyć co takiego przeciętny uczeń szkoły PRL-u miał w takim piórniku. Długopis - długopisowego szaleństwa nie było zbyt dużo. Dominowały długopisy marki Zenith, trójkolorowe oraz z obrazkiem w środku który dzięki obracaniu długopisu o 180 stopni pokazywał nieskomplikowaną animację np. rozbierająca się panienka. Były również też chińskie pióra (jak również pióra wieczne marki zenith), ale to było tylko dla cierpliwych bo ciężko było pisać takim piórem. Zazwyczaj brudził i pozostawiał kleksy. Tradycyjne długopisy tez nie były wyjątkami ze względu na wylewające się wkłady :)Były jeszcze długopisy ułatwiające naukę tabliczki mnożenia i wyręczały troszkę kalkulatory elektroniczne (które należały do rzadkości wtedy). Takim długopisem łatwo było obliczyć mnożenie w zakresie do 10. Oczywiście raczej nie używano ich na sprawdzianach z matematyki :P Ołówek - taki ołówek nie był zaczarowany, jak bohater kultowej dobranocki. Produkowało się wtedy zwykłe, normalne ołówki, które - tak jak niektóre kredki miały tendencję do łamliwości. Ołówki takie były przeważnie nienatemperowane i trzeba było użyć temperóki bądź noża by taki ołówek przysposobić do pracy. Lepszą wersją ołówka był tzw. ołówek magnetyczny, który był z plastiku i miał wymienne szare wkłady, które się wkładało do ołówka, zamykało się jego górę i mieliśmy już porządnie piszący ołówek. Taki ołówek miał też i inne zastosowanie, bowiem po jego rozkręceniu tworzyła się taka rurka przez którą idealnie się pluło z plasteliny w kolegów bądź koleżanki. Cyrkiel - w zasadzie to cyrkiel nie mógł "żyć" bez ołówka. No chyba, że jako broń użyta przeciwko kolegom bądź koleżankom. Cyrkiel to takie urządzenie do kreślenia linii półokrągłych, okrągłych, kół i innych figur geometrycznych. Cyrkiel z PRL-u nie wyglądał przepięknie. Później pojawiły się cyrkle, które różniły się od swego poprzednika, jednak chyba i w dzisiejszych czasach to urządzenie mocno się nie zmieniło. Kredki - "Kolorowe kredki w pudełeczku noszę, Kolorowe kredki bardzo lubią mnie, Kolorowe kredki, kiedy je poproszę, Namalują wszystko to, co chcę!". Tak śpiewały o kredkach Fasolki. Przyjrzyjmy się kredkom. Świat wtedy nie był tak kolorowy jak kiedyś toteż działała mocno dziecięca wyobraźnia i potrzebowała do tego czegoś mocno kolorowego. Były kredki drewniane, oraz świecowe. Kredki drewniane jak to drewniane, rysowały całkiem nieźle tylko od czasu do czasu potrzebowały zatemperowania końcówki w przypadku jej złamania. Popularne kredki drewniane to oczywiście kredki z misiem (12 kredek albo 6 kredek w zestawie) oraz Pastele (12 kredek). Inną sprawą były kredki świecowe. Tutaj prym wiodły kredki polskie czyli Bambino (12 kredek) lub bardziej pożądane jak inne produkty pochodzące z tego kraju czyli kredki chińskie. Tutaj wyróżniały się kredki ze słonikiem oraz z pandą firmy Crayon. Obie wersje pachniały inaczej od naszych rodzimych kredek i były bardziej kolorowe. Najmocniejsze wzięcie miały kredki ze słonikiem ponieważ pudełko zawierało aż 20 kredek (z pandą pudełko miało tych kredek 12). Z chińskich produktów były jeszcze kredki z dziewczynką i rybką. Temperówka - przyrząd do naprawiania "tępych" ołówków i kredek. Nieodzowny element ucznia bowiem wszystkie te nasze polskie wyroby do rysowania przy mocnym dociskaniu przez uczniów łamały się. Trzeba było je czymś naostrzyć. Temperówki były różne. Najbardziej znana to była temperówka do której wkładało się żyletki. Troszkę się napracowało zanim taki ołówek lub kredka były natemperowane. Najlepiej z tego wychodziło się na żyletce, którą się wyciągało i zamiast ostrzyc ołówki to się wycinało teksty na ławkach lub krzesłach szkolnych. Modne też były temperówki z postaciami (pewnie przywędrowały do nas też z Chin) albo ze zwierzątkami. Były one kolorowe ale nie wiem czy tak dobrze ostrzyły jak temperówka z żyletką. A co tam tak ładnie pachnie ... no proszę przecież to gumka do ścierania. Taka gumka chińska, która przebajecznie pachniała była konkurencją dla poczciwej gumki myszki. Gumka chińska poza tym że mocno pachniała truskawką albo kwiatem jaśminu, w taki sposób, że niektórzy nawet próbowali jej smaku, raczej nie ścierała ołówka ale go rozmazywała. Do ścierania nadawała się idealnie szara gumka myszka. Były jeszcze gumki ze wzorem zwierząt ale ja je raczej pamiętam jak przez było jednak uważać na te pachnące gumki bo pozostawione zbyt długo w piórniku przeżerały plastik :) Linijka - potrzebny przyrząd do podkreślania ważniejszych rzeczy, do robienia marginesów i prostych linii w matematyce. Linijka zwykle mierzyła tyle by znaleźć się w piórniku. Linijki były metalowe, drewniane i plastikowe. Te ostatnie bardzo szybko pękały. Metalowymi i plastikowymi linijkami można było walić kolegów na przerwie a czasem i na lekcji jak nauczyciel nie widział. Najbardziej popularnymi linijkami były linijki trójwymiarowe, przedstawiające postacie z bajek czy filmów rysunkowych, które pod wpływem nachylenia linijki poruszały się. Linijki także, podobnie jak niektóre długopisy posiadały pomocną uczniom tabliczkę mnożenia oraz wzory niektórych figur matematycznych.
PKXZO. 266 198 90 20 34 195 386 449 357
w szkole i na wakacjach ireny słońskiej